Nastroje

0
25

Nastroje tych bogów mogą być równie straszne i niewytłumaczalne dla małego dziecka, jak zachowania mściwych bożków w świecie pogańskim. My jesteśmy tymi bogami, nasze postawy, poglądy, uczucia, wierzenia, niepokoje, złość i uprzedze|nia – kapryśnymi prawami, za pomocą których sprawujemy kontrolę nad najmłodszymi.

Parę lat temu prowadziłem badania nad naturą stresu, wspólnie z doktorem Sharpem. Nasze zainteresowania były przede wszystkim ukierunkowane na reakcje wobec stresującego środowiska oraz na przyczyny dużego niepokoju związanego z pracą. Jedną ze zmiennych, które badaliśmy, były różnice w podejściu szefów do zachowania się tych, którzy dla nich pracowali. Czy szczodry, przyjemny w obyciu pracodawca przysparzał mniej stresów swoim pracownikom niż praco|dawca o naturze dyrektora? Czy szef, który miał „żelazną rękę” powo|dował powstanie większej liczby wypadków, załamań psychicznych, wrzodów żołądka i rezygnacji z pracy niż osoby, których nic nie obchodziło, co ich pracownicy mówili, myśleli i czynili, pod warun|kiem, że praca była ukończona na czas?

W tym wypadku doszliśmy do wniosku, że najgorszym typem pra|codawcy, takim, o którym ludzie mówili, że trudno było dla niego pracować, nie był ani szef łatwy we współżyciu, ani taki, który wyma|gał pełnego posłuchu u podwładnych. Była to jednostka, która nie potrafiła się zdecydować na przyjęcie jednolitej linii postępowania, wy|brać pomiędzy byciem doskonałym a surowym pracodawcą taki szef jednego dnia wysłuchał, drugiego dnia był „jak do rany przyłóż” potrafił chwalić i awansować człowieka bez widocznych powodów w poniedziałek, a w czwartek złajać go, nie pozostawiając na nim suchej nitki za błahe przewinienie. Ludzie pracujący dla takiego szefa nigdy nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać z dnia na dzień. Nie potrafili ocenić prawdopodobnych wyników swoich wysiłków i czuli się wskutek tego bezradni.